-
MAMA, TATA BÓG I SZATAN, czyli od fantastyki do realizmu, od depresji do autoterapii
Tata powtarzał mi zawsze, gdy widział mnie zatopionego w lekturę Sapkowskiego, Heinleina, Kinga, czy Dicka, że prawdziwa sztuka i literatura to nie fantastyka, którą byłem zafascynowany, tylko coś prawdziwego, opartego na życiu twórcy, że prędzej, czy później wyrosnę z tego, co teraz czytam… Pukałem się wtedy w myślach w czoło, jakie głupty ojciec wygaduje i dalej odpływajałem w sprawnie napisane światy fantasy i horroru, nie miałem zamiaru z niczego wyrastać, jednak z tyłu głowy to zdanie cały czas brzmiało i wibrowało nie pozwalając o sobie zapomnieć (jak się później okazało tata miał rację, ale szkoda, że tak gadał nie czytając tego, a to była bardzo ciekawa literatura – tak ją…