Projekcje

Wigilia filmowców, czas świąteczny a zagrożenie demokracji?

 

Byłem po raz pierszy na Wigilii SFP i PISF. Na początku byłem przerażony hotelem Hilton, przepychem, błyskiem fleszy i czerwonymi dywanami na których prężyli muskuły starsi koledzy filmowcy… Szybko jednak atmosfera zrobiła się iście rodzinna! Spotkałem mnóstwo kolegów z filmówki z Katowic, których nie widzałem lata!

Uścisków i uśmiechów nie było końca. Jak ja za nimi tęskniłem! Czułem się wreszcie jak u siebie, wśród znajomych twarzy. Zupełnie innaczej niż studia doktoranckie na łódzkiej filmówce, gdzie nikogo nie znałem i przez większość czasu, może nawet do teraz czułem się i czasami jeszcze czuję „przybyszem z innych krajów”. Tu wreszcie poczułem się jak w domu. Wszyscy po Katowicach wylądowali w Warszwie i patrzyli na mnie dziwnie, że mieszkam w Łodzi, a tym bardziej, że romansuję z łódzką szkołą. Było to jednak przeżyczliwe i bardzo miło było ich spotkać. Zacząłem przez chwilę zastanawiać się, czy gdybym mieszkał w Warszawie częściej byśmy się widywali, wypytywałem ich, czy się spotykają i okazało się, że często przypadkowo, że towarszysko wcale nie szaleją. Swoją drogą może brakuje większego networkingu w branży filmowej, może powinniśmy się spotykać na wzór Towarzystw Biznesowych, czy BNI np. raz w tygodniu? Wtedy mógłbym dojeżdżać jak do tej pory. No bo przecież nie odwrotnie – zapraszając kolegów z Warszawy do Łodzi spotykam się ze zdziwieniem i lekko drwiącym uśmiechem… No bo co można robić w Łodzi? W tym sensie faktycznie Warszawa jest jak księstwo Monaco, państwo-miasto w państwie, a wszystko, co poza nim nie istnieje. Nie chce nikogo obrazić, ale czasem jak jestem w Wawie też czuje się wciągnięty i po prostu rozważam przeniesienie się, ulegam mitowi, że tu jest centrum wszechświata… Jednak, gdy wracam do Łodzi czuje się jak w domu i miłość do tego miasta zwycięża, do jego hipsterstwa, tym bardziej, że ma być bardziej związane z filmem (powołanie Narodowego Centrum Filmowego). No dobra, wróćmy do owej wigilii, naprawdę cieszyłem się z tego czasu, można znów było pożartować, powspominać katowickie czasy, a kolejne pociągi uciekały, aż stwierdziłem że zostaję do oporu i pojadę ostatnim pociągiem o 4 rano. Jakże się zdziwiłem, gdy zaczęto wypraszać wszystkich o 1.30 w nocy. My filmowcy nie daliśmy się! Zostaliśmy pomimo próśb ochrony, która w końcu odpuściła na jakiś czas. I wtedy kilka minut po godzinie drugiej sprawdziły się słowa z jednego z amerykańskich seriali, że nic dobrego nie może się wydarzyć po tej godzinie…

Otóż jedna z młodych, obiecujących reżyserek wdała się w dyskusję z jednym z obiecujących, młodych operatorów.

–  Ja wiem kim ty jesteś! – krzyczała. – Nie prowokuj mnie, jest po 2 w nocy, a ja po alkoholu robię się nerwowa…

–  Ale o co chodzi… – pytał zdziwiony operator. – Jak to wiesz kim jestem?

–  Czytam twoje pro-PiSowskie wpisy na facebooku i nie jest dobrze! Nie czytam dlatego, że mamy siebie w znajomych, tylko dlatego, że mamy bardzo dużo wspólnych znajomych i oni to komentują.

–  To może mi się przedstawisz?

–  Nie przedstawię się! Nie prowokuj mnie!

–  Ty tak na serio?

–  Na serio!

–  Ale przecież możemy się różnić w poglądach, ale rozmawiać… dogadywać w innych kwestiach…

–  Nie, nie możemy! Tu nie chodzi o poglądy, tu chodzi o zagrożenie demokracji!

W końcu dziewczyna się przedstawiła, kolega oczywiście ją rozpoznał, jednak nic nie wskazywało na to, że się dogadają. Próbowałem bronić kolegę mówiąć, że przynajmniej nie był jednym z tych, którzy chcą, aby Polska zwróciła Oscara za „Idę”, bo uważam, że takie gadanie przynsi skutek odwrotny, gadają w obronie „polskości”, a tak naprawdę to to gadanie jest przeciw polskości (pisałem o tym na fb, bo dzięki Oscarowi przecież rozsławiono polską kulturę filmową, a film sam w sobie nie jest przeciwny Polsce, wiele osób nawet go nie widziało i gadają tak osoby, które po prostu zazdroszczą lub jako czysta demagogia i polityczne podlizywanie).

Nie wiem w efekcie jak ta konfrontacja operatora z panią reżyser się skończyła, bo inny kolega zaproponował mi, że mogę przekimać u niego w oczekiwaniu na poranny pociąg (ochrona znów zaczęła wypraszać).

Dało mi to jednak do myślenia jak bardzo nadal jesteśmy podzieleni. Wesoło i wigilijnie wówczas być przestało. A obiecujący operator z obiecującą reżyserką prawdopodobnie nigdy razem nie zrobią filmu ze względu na poglądy polityczne… Smutne to, bo zawsze filmowcy byli zjednoczeni dla dobra sztuki…

Podobny klimat zapanował też w łódzkiej filmówce. Ludzie ciągle gadają o polityce. Nie jesteś z nami, jesteś przeciwko nam, czy aby na pewno jesteś z nami? Jakie to ma znaczenie dla tworzenia za kim jestem?

Te sytuacje spowodowały, że po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniach, że twórca, reżyser, czy operator nie powinien się angażować politycznie. Twórca powinien stać pośrodku i wypowiadać artystycznie, a nie i politycznie i agitacyjnie. Może wypowiadać się o światopoglądzie, ale niekoniecznie wkręcać w politkę.

Ponadto całą spiralę nienawiści i podziału tworzą media i my jako osoby związane z mediami powinniśmy to zauważać. Naprawdę dziwię się kolegom, że nie widzą mechanizmów medialnych i ulegają wszystkiemu, co mówią w TV… No bo np. dlaczego teraz w czasie świątecznym nie usłyszymy z telewizora, że demokracja jest zagrożona? Bo jest czas świąt i gatunek telewizyjny zobowiązany jest nieść świąteczny przekaz. Gdyby demokracja była zagrożona z wyższej konieczności powinno się o tym mówić nawet pomimo świąt! Czemu nie oburzamy się, że się o tym nie mówi? Ano temu, że czekamy na to co nam podadzą!  Ponadto całą spiralę nienawiści i podziału tworzą media i my jako osoby związane z mediami powinniśmy to zauważać. Naprawdę dziwię się kolegom, że nie widzą mechanizmów medialnych i ulegają wszystkiemu, co mówią w TV… No bo np. dlaczego teraz w czasie świątecznym nie usłyszymy z telewizora, że demokracja jest zagrożona? Bo jest czas świąt i gatunek telewizyjny zobowiązany jest nieść świąteczny przekaz. Gdyby demokracja była zagrożona z wyższej konieczności powinno się o tym mówić nawet pomimo świąt! Czemu nie oburzamy się, że się o tym nie mówi? Ano temu, że czekamy na to co nam podadzą! Ponadto całą spiralę nienawiści i podziału tworzą media i my jako osoby związane z mediami powinniśmy to zauważać. Naprawdę dziwię się kolegom, że nie widzą mechanizmów medialnych i ulegają wszystkiemu, co mówią w TV… No bo np. dlaczego teraz w czasie świątecznym nie usłyszymy z telewizora, że demokracja jest zagrożona? Bo jest czas świąt i gatunek telewizyjny zobowiązany jest nieść świąteczny przekaz. Gdyby demokracja była zagrożona z wyższej konieczności powinno się o tym mówić nawet pomimo świąt! Czemu nie oburzamy się, że się o tym nie mówi? Ano temu, że czekamy na to co nam podadzą! Są święta – jest świątecznie, jest Kevin sam w domu i Minionki. Zero polityki. Zero zagrożeń. Zacznie się od poniedziałku niestety…

To co się działo przed świętami i zacznie znowu dziać to telewizyjny show, a te wszystkie rozmowy i zainteresowanie przesadne polityką to skutek oglądania wiadomości, newsów. Przypomina mi się tekst medioznawcy prof. Wiesława Godzica „Wiadomości telewizyjne jako mydlana opera dla mężczyzn” w książce „Telewizja jako kultura”, który dowodził, że newsy i wiadomości to telenowela ( http://otworzksiazke.pl/ksiazka/telewizja_jako_kultura/strona/42/ ). No bo ciągle ci sami bohaterowie, głównie politycy, ciągle zwroty akcji itd. Tak jest też realizowana, abyśmy nie mogli się doczekać kolejnych odcinków. Trzeba zatem odróżniać fakty od zabiegów gatunkowych i nie ulegać wszelkim informacjom histerycznie.

I naprawdę nie chce teraz stawać po którejś ze stron, choć oczywiście bliżej mi do jednej z nich tego się nie uniknie, ale widzę wady także w niej. No bo dla jednych fakt, że zrobiłem film związany z religią i wiarą katolicką, a zwłaszcza ze sceną w której bohater dociera do Katynia i Smoleńska (nawet jeśli nie ma ona wydźwięku politycznego, bo dotyczy przeżyć wewnętrznych bohatera) może być nie do pomyślenia, a dla drugich że mój tata miał legitymację partyjną… U jednych i drugich mogę mieć przerąbane. Ale czy można stać po środku? Chciałbym. Dlatego w te święta życzę wszystkim porozumienia, miłości, zakopania uprzedzeń i pojednania – dokładnie tego co teraz jest pokazywane w TV. Dużo ważniejsza jest dla mnie miłość i porozumienie, niż polityka. Staram się kochać ludzi, którzy różnią się poglądami. A także dużo bardziej chciałbym Wam powiedzieć, że zacząłem wierzyć w Boga niż w partię polityczną, czy nawet Polskę, bo moją ojczyzną jest Królestwo Niebieskie, a  na drugim miejscu  konkretny kraj, a u niektórych odwrotnie! Dlatego życząc wszystkim pojednania zapraszam zarówno jedną jak i drugą opcję na ów wcześniej wymieniony film pt. PIELGRZYM – 10 stycznia o godz. 18 w Dobrym Miejscu, ul. Dewajtis 3 w Warszawie. Może tam uda nam się pojednać 🙂 Aha i jakby co data jest przypadkowa 🙂

PIELGRZYM-PLAKAT!-21.12-ver3-małe

Translate »