-
Wigilia filmowców, czas świąteczny a zagrożenie demokracji?
Byłem po raz pierszy na Wigilii SFP i PISF. Na początku byłem przerażony hotelem Hilton, przepychem, błyskiem fleszy i czerwonymi dywanami na których prężyli muskuły starsi koledzy filmowcy… Szybko jednak atmosfera zrobiła się iście rodzinna! Spotkałem mnóstwo kolegów z filmówki z Katowic, których nie widzałem lata! Uścisków i uśmiechów nie było końca. Jak ja za nimi tęskniłem! Czułem się wreszcie jak u siebie, wśród znajomych twarzy. Zupełnie innaczej niż studia doktoranckie na łódzkiej filmówce, gdzie nikogo nie znałem i przez większość czasu, może nawet do teraz czułem się i czasami jeszcze czuję „przybyszem z innych krajów”. Tu wreszcie poczułem się jak w domu. Wszyscy po Katowicach wylądowali w Warszwie…